Naukowe podstawy kibelka
Rosyjski uczony Iwan Pietrowicz Pawłow w latach dwudziestych dwudziestego wieku ogarnął mechanizmy warunkowania klasycznego na przykładzie tresury psów. Złośliwi twierdzą, że gdyby nie rosyjska nauka dalej oglądalibyśmy telewizję przy świeczkach. Prądow opanował prąd, Żarówkow wymyślił żarówkę, a Kiblow opisał systematykę i teorię ewolucji kibli. To oczywiście żart, ale jest pretekstem do omówienia prawdziwej ewolucji miejsca bardzo ważnego dla nas wszystkich. Jest to pomieszczenie o wielu nazwach: Toaleta, ubikacja, wc, wucet, kibel lub czule kibelek, sracz vel sraczyk, pokoik prawdy, miejsce zadumy, pokój konferencyjny, salonik prasowy, oczko, pomieszczenie gdzie król piechotą chadzał, itd. Chodzi niezawodnie o jedno i to samo bardzo ważne dla każdego z nas miejsce, w którym daj boże regularnie, przez kilka minut oddajemy codzienny hołd matce naturze.
Cztery epoki kibelkowe
Pochodzę z rocznika ‘73 i w swoim świadomym życiu, odkąd opuściłem swój ukochany nocniczek, przeżyłem przynajmniej 4 kolejne epoki kibelkowe: Pierwszą – prymitywną, kolejno wczesną, średnią i obecną – późną. Czy za kilkanaście lat czeka nas jakaś epoka schyłkowa? Kto wie. Boję się tylko, żeby nie opierała się na koncepcjach japońskich, gdzie obsługa najeżonego elektroniką i automatyką tronu przypominającego centrum sterowania statkiem kosmicznym będzie wymagała doktoratu z… robienia kupy.
Pierwsza epoka kibelkowa (prymitywna)
Pierwsza epoka zakończyła się dla mnie na początku lat osiemdziesiątych. Zawitała na ten świat długo przede mną, bo wraz z nastaniem smutnej powojennej rzeczywistości socjalistycznej. Modelowy przedstawiciel tej epoki to kibelek otynkowany chropowatym byle tynkiem, obmalowany do połowy ścian lamperią, z której po latach łatami zaczęły schodzić kolejne warstwy olejnej farby. Brudny, zimny, mroczny, wilgotny i śmierdzący, z pożółkniętą i spękaną, wielką, stojącą muszlą, pozbawioną w sposób brutalny dobrodziejstwa deski sedesowej. Nad tym wszystkim wsparty na chwiejnej nodze królował wielki, często jeszcze żeliwny górnopłuk.
Prawie zawsze wymagał sporej siły do obsługi spłuczki w postaci byle jakiego sznurka zakończonego supełkiem po skradzionej lub zniszczonej rączce. Dziś nadal możemy spotkać przedstawicieli tej epoki w starych obiektach przemysłowych, gdzie ludzi wciąż traktuje się jak dawną klasę pracującą oraz w zapomnianych przez boga i system budynkach podlegających ostrej dyscyplinie budżetowej.
Wykopaliska
Trzeba pamiętać, że nawet wówczas, pomimo siermiężnych czasów, tu i ówdzie podczas wszystkich kolejnych epok, aż do dzień dzisiejszy, odnaleźć można było architektoniczne perełki. Były to pozostałości przedwojennej kultury europejskiej. Chodzi mi o nieliczne znaleziska zachowane w lokalach należących do przedwojennych elit, przywiezione lub wzorowane na najlepszych trendach przedwojennej Europy, prosto z Paryża, Berlina, czy Wiednia. Pokoje kąpielowe i toalety, których szyk, pomimo odmiennych trendów, spokojnie przyćmić mógłby najlepsze dzisiejsze rozwiązania. Niestety pozostało ich niewiele. Większość z nich padła ofiarą trudnych czasów, dzikich ludzi i socjalistycznej polityki społecznej.
Druga epoka kibelkowa (wczesna)
Druga epoka kibelkowa to w dużym uogólnieniu lata osiemdziesiąte. Nastąpił wielki jakościowy skok. Pojawiły się kafelki. Były to proste kwadraty, szkliwione lub szklane, same w sobie ohydne i prymitywne, ale były. Kładzione jak popadło, bez wyrównania, pod dowolnym kątem i bez zachowania spójnego rozmiaru szczelin na fugę wykonaną z czystego cementu. Żeliwne górnopłuki zaczęły być wypierane przez plastikowe, ale problem ze spłuczką pozostał. Częściej można było spotkać deski na muszlach, chociaż w porównaniu ze starszymi tandetnie plastikowe, giętkie, porysowane i zawsze z połamanymi zawiasami.
Na ścianach zagościły haczyki na papier toaletowy, ale papieru nie było nawet w sklepach, a co dopiero w toaletach. Zmalały muszle nadal mocowane do podłogi. Zmalała też drastycznie odległość między muszlą a drzwiami zmuszając gości do rozmazania twarzy na ich powierzchni. Ci o niestandardowym wzroście często zmuszeni byli czynić honory przy niedomkniętych drzwiach, żeby zmieścić się w kabinie bez odkręcania kolan. Pod koniec tej epoki wszechobecne dotąd górnopłuki zaczęły być wypierane przez równie plastikowe dolnopłuki montowane do ścian. Typowi przedstawiciele tej epoki to toalety w szkołach, zakładach pracy, szpitalach, przychodniach, wszelkich budynkach tzw. “budżetówki”. Dzięki trzeciej i czwartej epoce kibelkowej Ich ilość ostatnio drastycznie zmalała. Łatwiej znaleźć toaletę z pierwszej niż z drugiej epoki, ale wytrwali poszukiwacze artefaktów, bez problemu dadzą sobie radę.
Trzecia epoka kibelkowa (średnia)
Trzecia epoka kibelkowa to zdecydowanie lata dziewięćdziesiąte i dwutysięczne. Pojawiły się dolnopłuki zespolone z muszlą klozetową, ale przede wszystkim stelaże podtynkowe, a stojące muszle coraz częściej zaczęły ustępować muszlom wiszącym. Rozpoczęły się masowe remonty przedstawicieli pierwszej i drugiej epoki. Czasami, przy małych budżetach powstawały ekosystemy pośrednie trwające do dzisiaj, ale i tak skok jakościowy był ogromny. Ściany zyskały równą i gładką powierzchnię. Płytki kładzione były z zachowaniem pionów, poziomów i odległości. Ich jakość zmieniła się diametralnie. Rynek zasypany został kolorowymi jak ogon pawia wzorami i modelami płytek, powodującymi zawrót głowy i niekiedy odruch wymiotny. Kolorowe fugi dopełniały całości kolorystycznej kakofonii.
Pojawiły się plastikowe listwy krawędziowe. Było ładniej, choć tandetnie. “Deluxem” były listwy aluminiowe. Deski sedesowe ponownie stały się twardsze, przyjemniejsze w dotyku i bardziej odporne. W pojemnikach na papier toaletowy pojawił się… papier toaletowy. Trzecia epoka kibelkowa dla większości z nas zupełnie zmieniła codzienną rzeczywistość kibelkową.
Czwarta epoka kibelkowa (późna)
Czwarta epoka kibelkowa na masową skalę rozpoczęła się po roku 2010. To już toalety dobrze oświetlone i w większości przestrzenne. Nadal króluje w nich zabudowa stelażami podtynkowymi i muszlami wiszącymi. Pojawiła się automatyka spłukiwania i niekiedy idiotycznie zaprojektowana automatyka oświetlenia, zmuszająca gości do podcierania się po ciemku.
Tandetne płytki na ścianach i posadzkach zastąpione zostały eleganckim, najczęściej wielkoformatowym gresem o stonowanej kolorystyce proponowanej przez profesjonalnych architektów wnętrz. Z krawędzi zniknęły listwy zastąpione ukosowaniem płytek. Zrobiło się elegancko. Ścianki działowe, jeśli konieczne, z murowanych przeobraziły się w þlyty hdf na lekkich stelażach. Do papieru toaletowego dołączyły papierowe ręczniki i ich zmechanizowane siostry – suszarki. Nawet w publicznych toaletach w wydzielonych częściach umywalkowych zaczęły pojawiać się meble – szafki i blaty. Do absolutnego standardu dołączyło klejone do ściany lustro, które w trzeciej epoce było co najwyżej fakultatywne.
Ewolucja
Cała ta ewolucja przypomina trochę przejście od maszyny latającej Leonardo da Vinci do ponaddźwiękowego odrzutowca i to zaledwie w 40 lat. Nikomu nie trzeba chyba tłumaczyć jak ważna jest chwila komfortu w takim miejscu i poczucie bezpieczeństwa. Taka chwila bez zastanawiania się czy uda nam się w trakcie całego procesu utrzymać wysokość łyżwiarza i nie złapiemy żadnego mikroba, bez rozważań, czy będzie czym pozbyć się resztek pozostałych po procederze i czy nie wyniesiemy z tego miejsca na sobie więcej niż byśmy tego oczekiwali, nie mówiąc już o zwykłym poczuciu estetyki i komfortu psychicznego. Oczywiście wyjątki od reguły zdarzają się cały czas, ale jest ich coraz mniej.
Jak wygląda twoja czytelnia?
A jak wygląda twoje, codziennie odwiedzane miejsce w domu? Jeżeli masz poczucie, że nie spełnia twoich potrzeb i oczekiwań, możesz zgłosić się do nas. Postaramy się abyś miał ochotę spędzać tam więcej czasu. Później, o dobrą gazetę, książkę lub czytnik e-booków będziesz musiał zadbać we własnym zakresie.