Zrobiło się zimno
Początek tej opowieści znajdziecie w artykule Z archiwum R: Remont dachu, po którym do załatania pozostała nam wielka dziura do samego nieba. Inwestor zaczął narzekać. Co prawda nie lało mu się do korytarza, bo dziurę zabezpieczyliśmy dobrze, ale trudno mu się dziwić. Pogoda nie była łaskawa, a dziura w dachu sprawiała, że zimno przenikało do wnętrza obiektu. Niestety musieliśmy czekać na materiały. Dotarły po ponad tygodniu.
Przytnij, dotnij, spasuj, wyrównaj
Ku naszemu zaskoczeniu materiał na krokwie, który dojechał do nas ze składu drewna okazał się mieć inne wymiary na wysokość i szerokość, niż zamówione. Tak po 2 cm więcej na każdym wymiarze. Swoją drogą – lepiej więcej niż mniej. Niby nic, ale kiedy musimy wpasować się w istniejącą konstrukcję, robi dużą różnicę.
– Docinamy, czy oddajemy? – zapytałem inswestora, zmęczonego już całą sytuacją starszego pana.
– I znowu mamy czekać tydzień? A ile dodatkowo wam to zajmie?
– Sądzę, że kilka godzin – odpowiedziałem.
– To tnijcie. Nie mam siły użerać się z nimi w składzie.
Ruszyliśmy więc z przycinką po 2 cm na każdej krawędzi przez całą długość belek. Problem polegał na tym, że nie jesteśmy ekipą ciesielską i nie posiadaliśmy pod ręką pilarki o głębokości cięcia ponad 12 cm. Trzeba było ciąć belki precyzyjnie z dwóch stron na głębokość 6 cm, aby łącznie uzyskać potrzebne 12 cm głębokości cięcia. Wyszło ładnie, równo, ale zajęło trochę czasu.
Myśleć konstrukcją
Do wymiany były belka koszowa i poprzeczna stanowiące razem część konstrukcji daszku nad drzwiami wejściowymi oraz po 1/3 (dolnej) części każdej z 2 krokwi biegnących wzdłuż całego dachu. To elementy konstrukcyjne, podtrzymujące całe poszycie dachu, ale nie tylko. Zwłaszcza w okresie zimowym przyjmują na siebie całe obciążenie, nierzadko grubej i bardzo ciężkiej pokrywy śnieżnej. Całość musiała być konstrukcyjna, odporna na duże obciążenia i stabilna. Można by wymienić całe krokwie, ale to duży koszt i dodatkowo trzeba byłoby rozebrać dach również w miejscach, w których nic mu nie dolegało. To rozwiązanie odpadało. Pozostało zrobić wstawki. Tak zespolić stare części krokwi, które nie były zbutwiałe z nowymi belkami zastępującymi przegniłe fragmenty, aby cała konstrukcja nie straciła na swoich właściwościach.
Krokwie w imadle
Krokwie zostały tymczasowo podparte wspornikami, aby nie uszkodzić konstrukcji dachu, a następnie przycięte 10 cm powyżej miejsca pierwszych objawów butwienia drewna. Nowy element został wpasowany na styk do krokwi. Części zostały ściśnięte po obu bokach dodatkowymi fragmentami krokwi o długości ok. 80 cm, czyli po 40 cm wgłąb każdego elementu jak imadłem. Następnie całość skręciliśmy 4 śrubami, po 2 na każdą stronę. Łączenie konstrukcyjnie nie do ruszenia, a dodatkowo wsparte o ścianę poniżej. Tych elementów byliśmy pewni. Można było zlikwidować podpory.
Felerny daszek
Pozostało zrekonstruować prawą belkę koszową daszku nad drzwiami wejściowymi. Mieliśmy jednak wątpliwości co do kondycji jego lewej belki koszowej i belki kalenicowej. W naszej opinii należało je wymienić, bo nie gwarantowały już projektowanej dla nich wytrzymałości. Przy okazji należało wymienić deskowanie po lewej stronie daszku, które wprawdzie było suche, ale nosiło już na sobie widoczne ślady pleśni po wcześniejszych zalaniach.
– Panowie, nie mam na to budżetu – usłyszeliśmy w odpowiedzi.
Zdecydowaliśmy się więc wzmocnić belki dodatkowymi deskami po obu stronach i skręcić konstrukcję jak w imadle, zwiększając w ten sposób jej wytrzymałość. Wymiana belki koszowej i belki poprzecznej były już formalnością. Na tym zakończyliśmy kolejny dzień.
Widać koniec pracy
Pozostało położyć nowe deskowanie, papę podkładową i dociągnąć aż do ściany budynku dachówkę bitumiczną, której kładzenie zakończyliśmy tymczasowo przed linią daszka. Pracę można było uznać za zakończoną. Resztę zlecający zdecydował się zrobić we własnym zakresie. Doradziliśmy mu zastosowanie preparatów grzybobójczych na deskowanie lewej strony i wzmocnione belki, ponowne dobre ocieplenie dachu, paroizolację i zabudowę gk. Nasza praca się zakończyła, reszta w rękach inwestora.
Wykorzystano fotografie własne Home 3K